Sekty, oszustwa, hipokryzja i idea własności intelektualnej Drukuj
Wpisany przez Wiktor Dobrowolski   

Kali-juga jest okresem, który właśnie trwa i przyszło nam w nim żyć. Jest to wiek żelazny, w którym ludzie mają twarde serca, jak z żelaza. Jest czasem wojen, hipokryzji, braku honoru, dominacji oszustów. W dzisiejszych czasach dostrzeżemy wyraźny podział ludzi, na tych oszukujących i oszukiwanych. Jest to wiek, który ze względu na swoją naturę sprzyja usankcjonowaniu braku właściwego szacunku, pogardy względem, słabszych, mniej zamożnych, względem zwykłych ludzi. Jest to wiek, w którym wykorzystywanie innych, eksploatacja i hipokryzja są na porządku dziennym. W związku z tym, w wielu różnych dziedzinach życia, nie tylko świeckiego (materialnego) ale również duchowego (albo pseudo duchowego), widzimy symptomy sprzyjające rozwojowi sekt i patologii społecznych. Sekty wykorzystują w swych naukach elementy autentycznej doktryny wisznuickiej, która jest przez nie częściowo zniekształcana, w ten sposób by można było czerpać z niej materialne korzyści, pod płaszczykiem propagowania bhakti.

W sektach ludzie dzielą się na osoby nowe, wykorzystywane i wykorzystujące. Przy czym stadium osoby nowej jest tym okresem, w którym ujawniane są predyspozycje i skłonności takiej osoby, do usytuowania się w jednej z dwóch pozostałych opcji w przyszłości. Każda nowa w grupie osoba, prędzej, czy później, w sposób naturalny zajmie jedną z dwóch pozycji, albo stanie się szarym członkiem sekty i będzie cierpiała nadużycia ze strony kierowników, albo też weźmie na siebie odpowiedzialność „troski” o innych i wykonując program sekty, dokona wielu nadużyć względem swoich podwładnych.

W rzeczywistości ten proces przypomina gotowanie zupy, w której w sposób naturalny niektóre jej składniki wypływają na powierzchnię a inne toną. Jednak różnica polega na tym, iż w sektach proces ten jest całkowicie zanieczyszczony i napiętnowany porażką, gdyż bazując na nieprawdziwych założeniach, nie można dojść do prawdy. Innymi słowy, nie można ugotować zdrowej zupy z niezdrowych składników. Materialny system i idee, na których opierają się sekty, z gruntu jest niewłaściwy i nie może przynieść duchowych owoców, ponieważ z natury nie jest duchowy. Tylko duchowy system, może przynieść duchowe owoce. W duchowej „zupie”, zarówno Ci, którzy „wypływają” na jej powierzchnię jak i Ci, którzy w niej toną, są szczęśliwi i właściwie usytuowani. Dzieje się tak, ponieważ ta „zupa” wolna jest od zanieczyszczeń materialnych wynikających z braku adhikary (zaawansowania) wszystkich jej składników (braci i sióstr). Bardzo ważny dla takiej „zupy” jest też sam garnek oraz palenisko, na którym jest ona przygotowywana. Garnek koresponduje do społeczności, sangi, całego nurtu, a palenisko koresponduje do guru lub sadhu, którzy dostarczają energii służąc garnkowi, wykonując w ten sposób swoją misję dla Bhagawana. Jeśli ogień jest za słaby lub zamiast ognia pojawia się zimna woda, to zupa się nie zagotuje i nie wyda właściwych owoców. Tak samo jeśli garnek będzie zanieczyszczony, pordzewiały, co odpowiada dewiacjom w grupie, zupa będzie niesmaczna, a wręcz trująca.

Wiele osób, nie zdaje sobie z tego sprawy, że misją wisznuickich guru oraz ich starszych uczniów (sanjasinów) jest służba dla wszystkich Wisznuitów (Waisznawów) i tych, którzy chcą nimi zostać. Prawdziwi guru chcą tylko dawać, podczas gdy oszuści chcą w większości brać. Dla oszustów liczą się pieniądze, które mogą zdobyć tu i teraz, bez względu na krzywdy jakie przy tym będą musieli wyrządzić innym. Zachłanność, pazerność, chciwość, materialne pożądanie, brak szacunku do Wisznuitów (zarówno z własnej sangi i tych z innych sang, parivara i parampara) oraz eksploatacja własnych uczniów, wyznawców, szczególnie dotyczy sekt. Grupy, w których dochodzi do takich patologii, nie są i nie mają nic wspólnego, z oryginalnym nurtem wisznuickiej bhakti oraz wedanty (doktryny). Są raczej wynikiem błędnych idei, które pojawiły się w głowach szaleńców, którzy stanęli na ich czele.

Przejawem tego typu hipokryzji i eksploatacji członków jakich dopuszczają się sekty, będzie całokształt działań grupy, zmierzający do pozyskiwania środków finansowych na bliżej nieokreślone cele. Pieniądze w sektach będą zdobywane na wiele kontrowersyjnych sposobów. Sposoby te nie dość, że same w sobie mogą nie być zbyt uczciwe oraz mogą działać przeciwko prywatnym interesom samych członków, to ostatecznie będą nie do obronienia z punktu widzenia filozofii i parampara (tradycji).

Ponadto przejawy takiej eksploatacji nie będą odosobnione i ograniczone zarówno w czasie, jak i względem konkretnych osób lub relacji w grupie. W sektach eksploatacja, przejawia się we wszystkich jej działaniach, począwszy od guru a skończywszy na kierownikach najniższego szczebla. Będzie motywowała pracę znacznej większości projektów i wydziałów sekty, które będą nastawione na materialny zysk lub elementy pośrednie do niego prowadzące. Osoby, na które sekta nie ma wpływu, które nie chcą się poddać eksploatacji, nie będą miały łatwego życia w sekcie. Często będą poddawani stresowi i silnej presji zmierzającej do ich złamania psychicznego i wyniszczenia emocjonalnego, dopóki nie zaczną spełniać oczekiwanych przez grupę wypaczonych norm. Normy te polegają na niekwestionowanym oddaniu dla grupy i guru. Jeśli nie uda się ich złamać, albo zostaną oddaleni na dalszy plan, albo też mogą zostać napiętnowani i wydaleni z grupy. Osoby, biznesmeni w sektach, mimo, że znajdują się "na świeczniku", muszą okazywać swoje oddanie dla guru, poprzez oddawanie znacznej części przychodów swojego biznesu, to czerpią także z sekty możliwość pozyskania taniej i uczciwej siły roboczej. Można by się spodziewać, że problemu w sektach nie będą mieli członkowie mniej zamożni. W rzeczywistości jest to nieprawdą, w sekcie każdy musi się czymś wykazać. Biznesmeni są zmuszani do wymuszonego oddania (oddawania pieniędzy), kierownicy do odpowiedzialności za postępy w projektach a robotnicy do pracy fizycznej na rzecz sekty (często nie związanej ze służbą oddania, która jest opisywana przez pisma).

Szczególnie ciężki los w sektach mają artyści, twórcy, rzemieślnicy, a nawet informatycy, którzy tworzą różnego rodzaju dzieła, malują obrazy, rzeźbią, piszą, tworzą sklepy i aplikacje internetowe (które nie koniecznie służą celom statutowym bądź religijnym). Dopóki działanie artystyczne ogranicza się do świątyń, centrów publicznych, misyjnych i religijnych, praca dotyczy dobra ogólnego, więc można usankcjonować jej dobrowolność i nieodpłatność. Jednakże w przypadku kiedy mamy do czynienia z sektami zazwyczaj tak nie jest. Twórcy, w sektach są bardzo narażeni na bycie wykorzystywanymi, gdyż z reguły zajmują dosyć niską pozycję a przy tym są entuzjastyczni, to co robią jest ich pasją. Jeśli nie są wystarczająco asertywni umożliwia to zarządcom nabywanie ich dzieł za bezcen, płacąc ułamek kwoty wartości takiego dzieła lub kosztów jego wykonania. Często ich dzieła eksportowane są za granicę, gdzie nie służą celom ogólnym, religijnym, ale odsprzedawane są zamożnym nabywcom lub stają się dekoracją ścian prywatnych domów zarządców sekt, bądź ich rodzin.

Mimo, że twórcy często są proszeni o nieodpłatne wykonywanie wielu prac na rzecz sekty, bądź jej przywódców, to muszą ten fakt ukrywać przed innymi, podpisując tajne umowy. W umowach tych zawarte są klauzule o wysokich odszkodowaniach (nawet wysokości rocznych lub wieloletnich dochodów), jakie będą musieli zapłacić w przypadku ujawnienia informacji na temat tego, co robią dla sekty. Odszkodowania na jakie są narażeni tacy członkowie sekt obejmują też fakt ujawnienia istnienia tych umów. Umowy te są formułowane w ten sposób, że nie dają praktycznie żadnych praw członkom sekt, natomiast ich zarządy i organizacja, nabywają wszelkie autorskie prawa majątkowe do tworzonych dzieł. Niejednokrotnie członkowie sekt muszą podpisywać weksle in-blanco, dzięki którym mogą być kontrolowani przez zarządców sekt.

Co ciekawe, z drugiej strony, zarządcy grup, guru, przywódcy sekt, prowadząc działalność wydawniczą, chronią wszystkie swoje publikacje, dzieła majątkowymi prawami autorskimi i ścigają wszelkie ich nadużycia. W sekcie istnieją surowe ograniczenia, co do osób, którym można udostępniać wybranie dzieła sekty. Często jest to spowodowane tym, że sekta nie chce aby niektóre dzieła (nagrania, publikacje) były dostępne poza sektą. Jest to wynikiem wielu rzeczy, m.in. zawarcia w nich bardzo kontrowersyjnych nauk aspołecznych, nawołujących do nienawiści, dyskryminacji względem inaczej myślących niż sekta. Bardzo często tego typu dzieła przepełnione są zawiścią, hipokryzją, która mogłaby zostać w łatwy sposób zdemaskowana przez ludzi światłych spoza sekty. Dlatego też sekty bojąc się zdemaskowania, często skrupulatnie ograniczają grono odbiorców swoich publikacji. Jeśli jednak już zdecydują się coś udostępnić publicznie w celach werbunkowych, to nie piszą tam całej prawdy i całej wiedzy, której nauczają. Ukrywają także imiona i nazwiska autorów tekstów, artykułów, książek i obrazów, które publikują.

Wiedza duchowa dociera do tego świata, do nas poprzez linię sukcesji nauczycieli duchowych (sampradaję). Źródłem tej wiedzy jest Bhagawan (Bóg) a ostatnim ogniwem jest guru, który będąc osobą samo-zrealizowaną i przedstawicielem Bhagawana, przekazuje tą wiedzę swojemu uczniowi. Wiedza ta jest darem od samego Bhagawana. Oznacza to, że wiedza transcendentalna nie jest niczyją własnością w tym świecie. W związku z tym logicznym jest, że nikt nie powinien rościć sobie do tej wiedzy jakichkolwiek praw majątkowych. Jeśli uczeń otrzymał wiedzę od swojego guru, to ma on prawo a nawet obowiązek przekazywania tej wiedzy dalej.

Jeśli ktoś w świetle prawa wysuwa roszczenia np: majątkowe - tantiemy, dotyczące jakiejś twórczości transcendentalnej (jeśli tą twórczością jest wiedza, którą otrzymał w parampara od swojego guru i na tej podstawie kompiluje on nowe dzieła oparte na tej samej wiedzy), wtedy roszczenie, dochodzenie majątkowych praw autorskich (nie mylić z niezbywalnymi prawami autorskimi) jest niezgodne z naturą zstępowania tej świętej wiedzy, do tego świata.

Pewnego razu Śrila Prabhupada, czytał książkę pt: „Źródło Wiecznej Przyjemności”. Jego sekretarz zapytał go, czemu czyta swoje własne książki. Śrila Prabhupada odpowiedział: „To nie są moje książki, one zostały mi zadedykowane”. Prawowitym i prawdziwym posiadaczem wszelkich praw autorskich i majątkowych jest Bhagawan osobiście. Dlatego wszelkie roszczenia podejmowane przez instytucje, czy jakiekolwiek osoby jakoby posiadały wyłączne majątkowe prawa autorskie do dzieł naszych aćarjów nie są zgodne z prawem transcendentalnym (prawem miłości).

Chronienie majątkowymi prawami autorskimi wiedzy, nauk, doktryn (wedanty), siddhanty, krsna-katha (wykładów o Śri Krysznie), hari-katha, które otrzymało się w parampara od swojego guru za darmo, który tą wiedzę otrzymał w sampradaji (sukcesji uczniów i nauczycieli) od swojego guru za darmo, i tak dalej, i tak dalej idąc do samego źródła – Bhagawana, który dał tą wiedzę całemu światu za darmo, wydaje się nie na miejscu. Obserwując pracę i dorobek wielu współcześnie żyjących aćarjów wisznuickich (waisznawów) widzimy, że publikują oni swoje prace na wolnych licencjach, które sami ustanawiają, lub korzystają z gotowych publicznie dostępnych licencji (np.: creative commons) oraz na zasadach copyleft'u. Dzieje się tak dlatego, że wiedza ta jest bezcenna, została dana nam za darmo od Bhagawana (Boga).

Idea dzielenia się, przyświeca nie tylko osobom duchowym, spirytualistom, prawdziwym guru, ale również w wielu miejscach, spotkamy ją u zwykłych ludzi, vikarmitów, karmitów, nawet ateistów, osób niezainteresowanych duchowością. Istnieją potężne społeczności zrzeszające setki milionów twórców, artystów, programistów, którzy piszą książki, aplikacje na wolnych licencjach, na zasadach copyleft'u, Public Domain. Setki tysięcy/milionów programistów, informatyków, spędza tysiące godzin, nad pisaniem kodu, udoskonalaniem oprogramowania, tworzeniem nowych dzieł, a potem wszystkim dzielą się ze światem, nawet nieodpłatnie, dając milionom użytkowników wiele praw do korzystania i rozpowszechniania takich dzieł. Stąd mamy miliony programów z otwartym kodem źródłowym jak Solaris, Linux, FreeBSD, NetBSD, OpenBSD, Gnu Hurd, Libre/Open Office, CMS Joomla, Xorg, Firefox i dziesiątki tysięcy innych. Ponadto istnieją setki tysięcy twórców artystów, którzy malują obrazy, piszą muzykę, wydają książki a wszystkim dzielą się za darmo lub półdarmo, na wolnych zasadach copyleft lub Creative Commons takich jak: CC BY; CC BY NC; CC BY NC SA; CC BY SA; CC BY ND; CC BY NC ND. Lista takich licencji jest pokaźna, począwszy od Public Domain polegającej na zrzeczeniu się praw autorskich majątkowych, poprzez ideę copyleft'u a skończywszy na takich znanych licencjach jak wszystkie warianty Creative Commons, GnuGPL, LGPL, AGPL, MIT, X11, MPL, BSD, Apache, CDDL, CeCILL, Cryptix General License, CERN Open Hardware Licence, The TAPR Open Hardware License, SHL (Solderpad Hardware Licence), LA (Licencja Artystyczna) i wiele innych. Licencje te dają wiele praw kopiowania, odtwarzania, tworzenia utworów zależnych, nawet powszechnego rozprowadzania otrzymanego utworu, podobnie jak miało to miejsce w dawnych czasach, gdzie ludzkość przekazywała święte księgi literatury wedyjskiej nieodpłatnie z mistrza na ucznia, z pokolenia na pokolenie. Śri Ćaitanja Mahaprabhu, Śri Madhvaćarja, Śri Rupa Goswami ani żaden aćarja w całej naszej parampara w przeszłości, nigdy nie zastrzegł sobie majątkowych praw autorskich do swoich dzieł. Było wręcz przeciwnie, dzieła te po opublikowaniu, były udostępniane wszystkim chętnym, każdy mógł z nich korzystać, skopiować je dla siebie i udostępniać dalej innym. W rzeczywistości nawet Śrila Prabhupada A.C. Bhaktiwedanta Swami nie zgodziłby się na objęcie jego pism majątkowym copyrightem gdyby wiedział, że niektórzy jego sukcesorzy nie będą mogli ich kopiować i wydawać, o czym zaświadczyli jego bracia duchowi.

Skoro zwykli ludzie, artyści i programiści potrafią dawać za darmo, dzielić się swoją twórczością odpowiednio ją licencjonując, wydawać oprogramowanie o otwartym kodzie, tworzyć dzieła, wydawać wolną muzykę na wolnych licencjach, pisać książki i wydawać je na tych samych licencjach lub nawet od razu umieszczać je w domenie publicznej, malować obrazy i publikować je w sieci, to czemu ci, którzy uważają się za osoby rzekomo duchowe, niematerialne, czyste, wolne od chciwości, materializmu, wolne od żądzy, czemu oni tak nie postępują? Czemu rzekomi guru, którzy mówią, że kochają swoich uczniów i wszystkie istoty, żądają pieniędzy za swoje dzieła, nauki o Bogu, wykłady, za dzieła swoich guru, swoje i swoich uczniów? Czemu chcą tylko brać, eksploatować robiąc to w imię Boga, czemu nie chcą po prostu dawać tak jak to robili poprzedni aćarjowie? To pytanie pozostawiam do indywidualnego rozważenia.

Faktem jest, że prawdziwi nauczyciele duchowi, mistrzowie, guru, tak nie postępują (nawet współcześni). Prawdziwy guru, nie martwi się o pieniądze, bo nie jest materialistą. Prawdziwy guru chce tylko dawać, często będąc w bardzo podeszłym wieku robi ogromny wysiłek, by podróżować i głosić transcendentalne nauki całemu światu. Wydaje książki zarówno papierowe jak i elektroniczne, które publikuje w internecie za darmo. W ten sam sposób dostępne są jego wykłady audio i video. Nie trzeba być bardzo zaawansowaną duchowo osobą aby zrozumieć ideę jaka temu przyświeca.

Problem sekt polega na tym, że mało jest już ludzi, którzy wierzą, że może istnieć guru kapitalista, który jednocześnie będzie dawał i brał. Takie dawanie miałoby polegać na tym, że głosiłby kryszna-katha a z drugiej strony pobierałby opłaty za swoją działalność. Czyż to nie jest już biznes? Czy biznes można pogodzić z dharmą (oddaniem i miłością dla Bhagawana i Wisznuitów)? Na pierwszy rzut oka trudno dojrzeć w tym jakiekolwiek nieprawidłowości, ponieważ można sobie wytłumaczyć, że każdy potrzebuje pieniędzy aby żyć, nawet guru. Można by rzec, że przecież guru i tak dostaje datki, dotacje, od uczniów, to czemu miałby nie zarabiać dodatkowo na swoich wykładach, hari-katha, publikacjach? Jednakże w ten sposób może zostać zwiedziony tylko neofita, początkujący bhakta z krajów, gdzie misje wisznuickie dopiero się rozwijają. Maturawasi, Wradżawasi (vrajabasi), mieszkańcy Mathury i okręgu Wradży nie daliby się już temu zwieść. W rzeczywistości w Mathurze i we Wradży bardzo trudno jest nauczać, nawet czystemu bhakcie, ponieważ tam każdy wie wszystko albo prawie wszystko o Krsna-lila, o rasa-lila. Czego więcej można by ich nauczyć, czego by już nie wiedzieli? Można powiedzieć, że mieszkańcy Wradży wiedzę wedyjską wyssali z mlekiem matki. Od dni najmłodszych wychowywani są w tej wiedzy, uczestniczą w wielu darśanach u różnych bóstw, guru, w różnych świątyniach od najmłodszych lat, słuchają hari-katha. We Wradży, w Mathurze sadhu są na każdym kroku, przybywają, zamieszkując różne kudna i kuńdźa. Ten nastrój boskiej premy udziela się tam każdemu. Wszyscy wiedzą jak postępować, jak relacjonować do sadhu, jak rozpoznać sadhu, mają ogromną wiedzę. Wiedzą co jest sadją (sadya - cel życia), co jest prajodżaną (prayojana - najwyższy cel), co jest słuszne, a co nie. Z drugiej strony ludzie na zachodzie nic nie wiedzą dlatego nazywani są sahibami. Biali ludzie często nawet nie wiedzą, co to jest hari-katha, nie mają darśanów z bóstwami, nie otrzymują gayatri-mantry, nie potrafią śpiewać bhadźanów i nie wiedzą do czego one służą, itp. W związku z tym jest powiedziane, że na zachodzie nawet wrona może zostać guru wśród wróbli (sahibów). Żaden wróbel nie potrafi krakać a wszystkie są zachwycone krakaniem wrony i się jej boją. Jest to porównanie, które ukazuje ludzi zachodu jako neofitów, którzy szeroko otwierają swoje usta słuchając nauk kogoś, kto w Mathurze, zostałby uznany za ignoranta. Jednakże wiedza ludzi zachodu jest tak mała, że dla nich to i tak wiele, gdyż przerasta ich wiedza każdego, kto choć raz był we Wradży, Mathurze, Wrindawanie, Nawadwipie, i miał darszan wielu świętych miejsc, dzięki rożnym sadhu.

Każdy mieszkaniec Wradży wie, że nie jest w porządku zarabiać na religii (bhakti, dharmie) i robić na niej biznes, ponieważ tych rzeczy nie da się pogodzić. Jeśli ktoś sprzedaje książkę swojego guru, to sprzedawany jest papier, na którym ona jest wydana, a nie wiedza, jeśli sprzedaje dysk z nagraniami hari-katha, to sprzedawane jest urządzenie a nie wykłady, które się na nim znajdują. Tak więc nie ma problemu, jeśli tą książkę, czy wykłady komuś potem skopiujemy, gdyż w tym nie ma żadnej straty. Możemy też sami otrzymać jakąś książkę w postaci elektronicznej za darmo i nie ma w tym żadnej straty. Jeśli natomiast jakaś grupa zakazuje takiego działania, powołując się na majątkowe prawa autorskie lub cokolwiek innego, nie wspominając już o okradaniu guru, to jest to jednoznaczne, że mamy do czynienia z czymś nieautentycznym. Prawdziwy guru, zawsze będzie dawał i nie będzie niczego oczekiwał od nas w zamian, po tym go poznamy. Misja Mahaprabhu, jego nauki, san kirtan, harinama, to nie biznes, to jest dar. Fałszywy guru (i jego sekta) jednak zrobi z tego biznes i będzie zawsze chciał nas w ten, czy inny sposób wyeksploatować. Fałszywy guru będzie chciał zarobić nawet na wykładach, których udzieli odnośnie życia duchowego, kryszna-katha, hari-katha, lila, śastr, mimo iż w związku z tym, jego słowa będą miały znikomą wartość z duchowego punktu widzenia. Bhakti - miłosne uczucie do Bhagawana nie może zostać sprzedane za pieniądze, ani nie może zostać kupione. Fałszywi guru próbują sprzedawać bhakti, ale jedyne co sprzedają jest iluzją, która jeszcze bardziej wikła ich niemądrych zwolenników. Każda inteligentna osoba wie, iż bhakti (miłość), ze względu na swoją naturę, nie może być przedmiotem handlu.

Śrila Bhaktivinoda Thakura w swojej książce pt: "Jaiva Dharma", rozdział 28 zatytułowany "Rasa-vicara: Mukhya-rati", pisze:

    Widżaja: Drogi Prabhu, utrzymuję się z wynagrodzenia jakie otrzymuję za publiczną recytację Śrimad Bhagawatam, jednakże Śrimad Bhagawatam jest rasa-gantha. Czy w takim zbieraniu pieniędzy za głoszenie treści Śrimad Bhagawatam jest jakakolwiek aparadha (obraza)?

    Goswami: Hejże! Śrimad Bhagawatam jest klejnotem koronnym spośród wszystkich śastr (pism wedyjskich), jest też ucieleśnieniem owoców wszystkich pism wedyjskich. Powinno się podążać instrukcjami zawartymi w Pierwszym Canto Śrimad Bhagawatam 1.1.3:

    muhur aho rasika bhuvi bhavukah

    O rasikha (nektariańscy) bhaktowie, którzy jesteście ekspertami w rozkoszowaniu się rasa (smakiem nastroju miłości do Boga) bhagawat-priti, nawet na waszym wyzwolonym etapie, powinniście ciągle spijać nektar rasa dostarczany przez Śrimad Bhagawatam, które jest dojrzałym owocem spełniającego pragnienia drzewa literatury Wedyjskiej.

    Zgodnie z tą śloką (tym wersetem) tylko bhavuka albo rasika-bhaktowie są uważani za kwalifikowanych do spijania rasa (miłosnego nastroju) Śrimad Bhagawatam. Baba (szanowny panie) powinieneś natychmiast porzucić to zajęcie. Żarliwie pragniesz rasa (tego nastroju miłości do Boga), więc nie popełniaj więcej żadnej aparadhy (obrazy) przeciwko rasa (tym nastrojom miłości do Boga).

    „Raso vai sah” - w tym wedyjskim stwierdzeniu powiedziane jest, że rasa jest swarupą Kryszny (smak, nastrój miłości do Boga jest formą Boga). Jest tak wiele innych zajęć, dzięki którym możesz się utrzymywać i żyć, więc powinieneś wspierać się jednym z nich. Od tej chwili, nie zarabiaj poprzez publiczne głoszenie Śrimad Bhagawatam. Tak, jeśli spotkasz jakiegokolwiek słuchacza rasikha (spragnionego nektaru), wtedy możesz z wielką przyjemnością wyrecytować mu Śrimad Bhagawatam, ale nigdy nie pobieraj za to żadnego wynagrodzenia ani dotacji.

Tak więc zastrzeganie sobie praw autorskich majątkowych, to nic innego jak uwarunkowanie od wniesienia opłaty, możliwości zapoznania się z tymi dziełami przez inne osoby. Śrila Bhaktiwinoda Thakura radzi aby porzucić tego typu działalność zarobkową natychmiast. Jest tak wiele innych rzeczy, z których można się utrzymywać.

Czerpanie korzyści majątkowych z recytacji, głoszenia a nawet komentowania literatury wedyjskiej, szczególnie tak wzniosłej jak Śrimad Bhagawatam, Ćaitanya Ćaritamrta i innej (przepełnionej rasa - duchowymi nastrojami), nie jest zgodne z dharmą Wisznuitów (Vaisnava Dharma). Osoby zastrzegające sobie wszelkie prawa autorskie majątkowe (copyright) do tego typu aktywności, nie powinny być traktowane jako osoby duchowe, gdyż takie zachowane całkowicie je dyskwalifikuje na ścieżce bhakti. Nie można mieć bhakti, jednocześnie żądając wynagrodzenia za służbę oddania, ponieważ bhakti to z definicji czysta bezwarunkowa miłość (do Bhagawana - Boga i wszystkich jego dzieci). Czerpanie zysku z głoszenia Krsna-bhakti-rasa (nastrojów miłości do Boga) samo w sobie jest czynnością sprzeczną i niemoralną. Ponadto w rzeczywistości nie można mówić o rzeczywistej bhakti (miłości), kiedy mamy do czynienia z zyskiem, gdyż nie da się pogodzić tych rzeczy. Bhakti nie może być ani kupiona, ani sprzedana za pieniądze.

Licencje CC BY, CC BY ND i jej pozostałe odmiany, wydają się jednymi z najlepszych licencji do publikacji literatury duchowej, gdyż działają z duchem parampara (tradycji), miłości i wolności, które oferowane są nam przez samego Bhagawana (Boga) i Wedy. Zezwalają one odbiorcom na: kopiowanie, rozpowszechnianie, odtwarzanie, wykonywanie utworu, użytkowanie utworu w sposób niekomercyjny jeśli sobie to zastrzeżemy opcją "NC", lub nawet komercyjny (jeśli nie zastrzeżemy - ważne w przypadku odtwarzania przez, lub na łamach komercyjnych rozgłośni radiowo-telewizyjnych, mass-mediów, czasopism). Można także ograniczyć dokonywanie zmian i modyfikacji przez osoby trzecie w publikowanych dziełach, przez dodanie opcji "ND":

  • BY: Uznanie autorstwa — Utwór należy oznaczyć w sposób określony przez Twórcę lub Licencjodawcę
  • ND: Bez utworów zależnych — Nie wolno zmieniać, przekształcać ani tworzyć nowych dzieł na podstawie tego utworu.

Więcej o licencjach creative commons na stronie: http://creativecommons.pl/wybierz-licencje/

Wiktor Dobrowolski